SPOTKANIE PRZY KAWIE – 10 PYTAŃ DO MALARKI MAGDALENY BARCZYK – KURUS

“Supernova flare III”

Sztuka i ja

SPOTKANIE PRZY KAWIE – 10 PYTAŃ DO MALARKI MAGDALENY BARCZYK – KURUS
Niniejszym postem kontynuujemy cykl rozmów z najciekawszymi polskimi współczesnymi malarkami/malarzami. Dziękuję Magdalenie Barczyk – Kurus (Magdalena Barczyk-Kurus Malarstwo) za udział w tym wydarzeniu, a Państwa zachęcam do przeczytania całej rozmowy i obejrzenia załączonych poniżej obrazów.
Sztuka i ja:
– Jak to się stało, że została Pani malarką, kiedy Pani zrozumiała, że chce nią zostać?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Od najmłodszych lat z pasją kreśliłam – najpierw kropki, kreski i głowonogi, później przedstawienia coraz bardziej przypominające rzeczywistość, a kiedy byłam nastolatką doszło malowanie martwych natur, portrety ze zdjęć oraz próby kopiowania mistrzów. Lubiłam wszelkiego rodzaju prace plastyczne i dawałam najbliższym wykonane przez siebie prezenty. Obwieszałam też ściany swego pokoju rysunkami. Zawsze miałam zeszyt, który mi towarzyszył, a kredki lub flamastry były obowiązkowym bagażem, kiedy gdzieś jechałam.
Pomimo tego rodzina nie podejrzewała, że pójdę tą drogą. Do tej pory nie było nikogo, kto przejawiałby zamiłowanie do kierunków artystycznych. Dopiero młodsze pokolenie – kuzynki i siostry cioteczne objawiły zainteresowanie sztuką.
Kiedy kończąc podstawówkę wybrałam Liceum Plastyczne – było wielkie zdziwienie i wiele pytań. Nie wyobrażałam sobie siebie w „ogólniaku”, gdyż – jak stwierdziłam – prawdopodobnie bym się tam nudziła. Rodzice podeszli do mojego wyboru w sposób praktyczny – Liceum Plastyczne kończyło się dyplomem zawodowym, co dawało jakąś perspektywę na przyszłość. Tak więc po pięciu latach nauki, stałam się Dyplomowanym Plastykiem Ceramikiem – taki kierunek obrałam z trzech wówczas dostępnych.
W późniejszym czasie słyszałam zdanie, że ceramikę wybierają osoby, którym blisko jest do malarstwa i koloru.
Po ukończeniu liceum postanowiłam kontynuować naukę na kierunku artystycznym. Wybrałam Malarstwo Sztalugowe na Wydziale Sztuki w Częstochowskiej Akademii J. Długosza (obecnie Uniwersytet). Po trzech latach zaczęłam również Edukację Artystyczną w zakresie Sztuk Plastycznych i studiowałam te dwa kierunki jednocześnie.
Po zakończeniu studiów moje prace zarobkowe zawsze związane były z projektowaniem lub dekorowaniem. Nigdy jednak nie przestawałam malować. Chociaż ciężko było to pogodzić z codziennym życiem, brałam aktywny udział w wydarzeniach artystycznych, konkursach oraz wystawach – zarówno zbiorowych, jak i indywidualnych. Wciąż marzyłam o tym, aby móc w przyszłości utrzymywać się wyłącznie z malarstwa. Jakiś czas temu postanowiłam to marzenie zrealizować.
Sztuka i ja:
– Skąd czerpie Pani inspiracje, pomysły do swoich obrazów?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Inspiruje mnie najbliższe otoczenie, natura oraz różnego rodzaju zjawiska w przyrodzie. Obserwuję. Postrzegam świat poprzez światło i barwy, a także strukturę oraz rytmy. Pod tym też kontem wybieram swoje inspiracje. Niezależnie – czy jest to detal architektoniczny, pejzaż, Wszechświat, czy jeszcze soś innego – staram się zawsze ukazać to przetrawione poprzez swoje indywidualne spojrzenie.
Sztuka i ja:
– W jaki sposób Pani tworzy obrazy – czy najpierw sporządza Pani rysunki, czy maluje od razu, a może jeszcze inaczej?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Przy pracy nad cyklami związanymi z pejzażem jurajskim czy architekturą militarną, w dużej mierze korzystam z wykonanych przez siebie zdjęć oraz dostępnych materiałów archiwalnych (planów i rzutów budynków). Często – choć nie zawsze – zdjęcia stanowią dla mnie jedynie punkt wyjścia służący do dalszej zabawy z tematem, modyfikowaniem go i przekładaniem na swój język malarski. Malowany obiekt zachowuje swój kształt i ogólny charakter, jednak staje się swoistą opowieścią o świetle i kolorze.
Cykle o abstrakcyjnym wyrazie powstają bardziej swobodnie. Głównie na podstawie zaobserwowanego zjawiska przetworzonego w głowie. Czasami jest to światło zobaczone w jakimś otworze, czy detalu architektonicznym, innym razem po prostu przyroda lub zjawisko atmosferyczne. Te obrazy najczęściej jedynie krążą wokół tego, co naprawdę mnie zainspirowało. Główną wizję układam w głowie. Wszystko jest zawsze zdominowane przez światło, ponieważ to ono gra główną rolę.
Maluję bezpośrednio na płótnie. Często pomysłowi towarzyszy gotowy tytuł. Niekiedy wykonuję szybki szkic ołówkiem lub długopisem na skrawku kartki, aby myśl nie uleciała za szybko.
Sztuka i ja:
– Czy maluje Pani systematycznie, czy tylko, jak przyjdzie wena
twórcza?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Nie ma u mnie czegoś takiego, jak brak weny. W trakcie pracy nad obrazem już myślę o kolejnym. Bardzo często zaczynam następny obraz jeszcze w tym samym dniu, w którym ukończyłam poprzedni. Wielu pomysłów nie jestem w stanie zrealizować, ponieważ przychodzą kolejne. Maluję praktycznie codziennie, chyba, że akurat mam inne obowiązki. Poświęcam pracy twórczej wiele godzin, często zarywając noc. Wynika to oczywiście z pasji i ciągłej potrzeby tworzenia, ale również z tego, że malowane przeze mnie obrazy są czasochłonne. Technika impastu, którą się posługuję jest wymagająca, a sposób budowania powierzchni malarskiej (warstwa po warstwie szpachelką, bez dodatkowych wypełniaczy) czasochłonny. Aby uzyskać zamierzony efekt światłocienia, barwy, kształtu, reliefu, czy efektu optycznego – muszę poświęcić wiele godzin mozolnego malowania. Wymaga to również mnóstwa cierpliwości i samozaparcia oraz wytrwałości. Muszę tutaj dodać, że pracuję stojąc przed sztalugą – nigdy nie siadam do malowania. Postawa stojąca pozwala mi na więcej manewrów, lepsze ogarnięcie płótna wzrokiem, stałą całościową kontrolę nad tym, co maluję. Jednak ja kocham to, co robię i jestem gotowa na poświęcenia.
Sztuka i ja:
– Do jakiego swojego obrazu czuje Pani największy sentyment i dlaczego?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Jest sporo obrazów, które bardzo lubię. Jednak z wielu względów jeden zajmuje pierwsze miejsce i zdobi główną ścianę mojego mieszkania. To „Strażnik czasu” z cyklu pt.: „Jurajskie światło”. Obraz, który zdobył wyróżnienie na Konkursie dla Młodych Malarzy im. M. Michalika. Wiąże się z nim też dosyć osobista historia, o której nie będę tutaj mówić.
Obraz ten przedstawia obiekt architektury militarnej, która jest mi bardzo bliska. To od niego rozpoczęłam cykl związany z tą tematyką, kontynuowany i modyfikowany przez kilka następnych lat.
Sztuka i ja:
– Jacy są Pani ulubieni malarze?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Malarze operujący światłem i kolorem oraz materią. Jest to m. in. Rembrandt, Caravaggio – u którego podziwiam światłocień, Goya, Delacroix, Cybis… Ze współczesnych artystów bardzo cenię np. malarstwo Andrzeja Fogtta, Jerzego Baranowskiego, czy Anny Alicji Trochim.
Nie przepadam natomiast za impresjonizmem i bardzo nie lubię, kiedy moje obrazy są z nim porównywane. Ludziom często wydaje się, że światło plus kolor – to musi być impresjonizm. Zdarzyło się nawet, że po jednej z moich wystaw ukazała się recenzja, w której zostałam nazwana „współczesną impresjonistką”. Nigdy nie starałam się czerpać z tego kierunku w sztuce.
Sztuka i ja:
– Czym się Pani interesuje jeszcze oprócz malarstwa? Co lubi Pani robić w wolnym czasie?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Lubię gotować i zajmować się kwiatami (posiadam ponad siedemdziesiąt roślin) – to mnie odpręża. Od jakiegoś czasu interesują mnie też zioła. Zawsze pociągała mnie architektura i historia, w tym historia mojego regionu. Jestem współzałożycielką Stowarzyszenia Historycznego Reduta Częstochowa, które istnieje od 2010 roku.
W wolnych chwilach stawiam na kontakt z przyrodą – las, łąkę oraz wycieczki po Jurze, które dają mi wiele satysfakcji oraz inspirują. Właśnie dzięki tym wyprawom, kilkanaście lat temu powstał mój pierwszy cykl malarski – „Jurajskie światło”.
Sztuka i ja:
– Jaką muzykę Pani lubi? Czy podczas malowania obrazów słucha Pani muzyki, a jeśli tak, to jakiej?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Preferuję nieco mocniejsze brzmienie – rock, metal, metal symfoniczny, muzykę alternatywną… ale także dla kontrastu – muzykę symfoniczną, filmową, czy poezję śpiewaną.
Przy malowaniu często słucham muzyki, a od mojego nastroju zależy, co wybieram. Ostatnio są to spokojniejsze melodie, przy których łatwiej się skupić. Niekiedy lubię malować w kompletnej ciszy.
Sztuka i ja:
– Kim by Pani została, gdyby nie była Pani malarką?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Nie mam pojęcia, ale zapewne chciałabym zajmować się którąś z moich pasji.
Sztuka i ja:
– Jaki jest Pani ulubiony film i książka?
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Bardzo lubię czytać, chociaż ostatnio mam na to coraz mniej czasu. Książki towarzyszą mi praktycznie zawsze i wszędzie. Od lat nie oglądam telewizji, poświęcając ten czas na czytanie. Lubię książki o podłożu historycznym lub biograficznym. Nie potrafię wymienić jednej ulubionej.
Natomiast jeżeli chodzi o filmy – oglądam ich niewiele, jednak urzekł mnie „Blade Runner 2049” ze względu na piękne światło i kadry, a także niepokojącą atmosferę oraz ścieżkę dźwiękową.
Sztuka i ja:
– Proszę dodać coś od siebie, co chciałaby Pani, żeby się znalazło na stronie Sztuka i ja.
Magdalena Barczyk – Kurus:
– Ważne jest, aby artysta potrafił iść swoją indywidualną drogą i by czerpał satysfakcję z tego, co robi. By potrafił lub chociaż starał się znaleźć swój język malarski, nie kopiując usilnie innych osób. Aby wkładał w swoją sztukę serce, umysł i całego siebie – wtedy będzie prawdziwy.
Sztuka i ja:
– Bardzo dziękuję za rozmowę.
Kontakt do malarki Magdaleny Barczyk – Kurus: